Aria - 2015-03-15 15:07:43

Jadalnia była ogromna, rozjaśniona blaskiem antycznych lamp i świec. W kącie przygrywał kwartet smyczkowy, na okrągłych, sześcio- i ośmioosobowych stołach stały wazony z niepachnącymi kwiatami. Przystawki pyszniły się na białych obrusach. Powoli schodzili się goście, a hrabia stojący tuż przy drzwiach witał się ze wszystkimi.
http://media-cdn.tripadvisor.com/media/photo-s/04/71/ff/68/the-battle-house-renaissance.jpg



Zadanie główne: usiąść do kolacji (niezbyt trudne nie?)
Zadanie dodatkowe: Uwaga: Crane i Tassel siedzą przy stole z rodziną Suzette oczywiście, ale samej Suzette nie ma, wymówiła się bólem głowy i została w komnacie.
Reszta może usiąść gdzie chce i z kim chce. Można usiąść koło następujących NPC: Oliver, Neil.

Moran - 2015-03-15 15:26:51

Wyglądaj przyzwoicie.
Czuj się jak debil
.
Sebastian poprawił krawat barwy butelkowej zieleni i rozejrzał się po sali. Ogromnej sali.
Odkąd dobili do wrót zamku zdążył wziąć szybki prysznic, przebrać się do tego cholernego garnituru - w którym wyglądał naprawdę dobrze według Jamie i czuł się źle według siebie - chwilę porozmawiać z J o tym, że Szkocja jest za mokra na ich wspólne gusta i pokłócić się o wybór krawata.
Potem pojawiła się pokojówka, która oznajmiła, że kolacja niebawem się zacznie. Wytłumaczyła, gdzie znajdą salę i ulotniła się tak samo szybko, jak się pojawiła.
Jeszcze później zeszli tutaj.
- Też odnosisz wrażenie, że tu nie pasujemy?

Weronika Mirandola - 2015-03-15 15:29:24

Weronika ogarnęła się błyskawicznie ( na tyle na ile błyskawicznie ogarnia się kobieta) i ubrana w czerwony, wełniany garnitur (Westwood jak zawsze niezastąpiona), białą koszulę i klasyczne szpilki, zeszła do jadalni. Przywitała się z hrabią i rozejrzała po sali. Bilans? Mnóstwo obcych ludzi, Jim, Seba, Jamie i Olivier. Rozsądek nakazywał się trzymać w takim towarzystwie znajomyvh twarzy, więc podeszła do stolika nowego znajomego.
- Można się przysiąść, panie MacAddams?

Aria - 2015-03-15 15:32:24

Oliver wpadł do dali jako jeden z pierwszych, uściskał Caina tak mocno, że chłopakowi zabrakło tchu, po czym zadowolony usiadł przy stoliku nieopodal okna. Patrzył na deszcz, wyraźnie w dobrym humorze, aż usłyszał Were.
- Ależ oczywiście, Wera siadaj.

Jim Moriarty ♚ - 2015-03-15 15:40:21

James poprawił krawat, z typowym dla siebie uśmiechem rozglądając się dookoła, widząc wiele znajomych, ale także i nowych osób. Pobyt tutaj zapowiadał się wyjątkowo ciekawie...
Szybko rzucił okiem na Sebastiana i J oraz na Werę siedzącą obok ich nowego znajomego, nim zdecydował się usiąść przy całkowicie jeszcze wolnym stole. Wypadałoby poznać nowych ludzi, nikt tak naprawdę nie wie kiedy i jakie znajomości mogą się przydać.

Ethan Tassell - 2015-03-15 16:31:53

Irytująca, uparta małolata, pomyślał o Suzette. Szósty zmysł mu podpowiadał, że coś kombinuje, że to tylko wymówka. Ale przecież był "idealnym narzeczonym". Niekulturalnym byłoby ominięcie kolacji z jej rodzicami. Mogłaby być to też dobra okazja do poznania innych osób z rodziny czy innych znajomych.
Usiadł przy stoliku i postanowił, że zostanie chwilę, poobserwuje ludzi, a najwyżej zaraz znajdzie jakąś wymówkę, żeby sprawdzić co z Suzette.

Jamie - 2015-03-15 17:07:45

Reszta podroży może przebiegła w komfortowych warunkach, ale pogoda za to była do bani.
Po dotarciu do pokoju musiała się ogarnąć. Szybki prysznic, dokładny makijaż, czarna sukienka sięgająca do kolan, z długimi rękawami, włosy spięte w elegancką kitkę...
Zerknęła na Sebastiana.
- Taa. Niezbyt się czuję w takim towarzystwie - odpowiedziała, rozglądając się. Znów spojrzała na Sebastiana i uśmiechnęła się. - Wyglądasz zabójczo.

Sherlock Holmes - 2015-03-15 17:44:17

Przeszedł przez długie korytarze zmierzając w stronę jadalni. Przyglądał się wystrojom mijanych pomieszczeń, obrazom i wszystkim innym krzyczącym o bogactwie gospodarza. Zamek zdawał się być większy w środku niż na zewnątrz, ba, każde pomieszczenie uderzało swoją wielkością. Tak jak i sala do której w końcu dotarł.
Spojrzał po gościach odsuwając pytanie 'co ja tu robię'. Przyjęcia zazwyczaj kojarzyły mu się z niezręcznymi, nudnymi rozmowami, a następnie z niekontrolowaniem tego co się mówi - jeśli ktoś przesadzi z winem. Mnóstwo ludzi, mówiących o tematach w sposób błędny, mnóstwo dźwięków i wymuszonych uśmiechów.
Przyjrzał się krótko gościom, klnąc w myślach na widok jednej osoby. Cokolwiek robił to Moriarty - oczywistość nakazała mu powiedzieć samemu sobie, że najzwyczajniej został zaproszony - być tu nie powinien. Jego obecność sprawi, że chcą nie chcąc będzie się skupiał nie tylko na całym wydarzeniu, co na swoim wrogu.
Zdecydowanym krokiem skierował się w stronę swojego miejsca.

Moran - 2015-03-15 18:15:27

Pokiwał głową i posłał krótki uśmiech - najpierw Weronice, potem Jimowi.
- Dziękuję - odpowiedział Jamie i znowu się rozejrzał. - Usiądziemy? Tam na przykład? - pokazał na jeden z wolnych, czteroosobowych stolików. Czuł się trochę nieswojo, stojąc praktycznie pośrodku sali. Podejrzewał, że zajęcie miejsca przy stoliku nie zmieni w tych odczuciach niczego, ale jeśli tak miało być, to wolał przynajmniej sprawdzić. Skierował swoje kroki w stronę wolnych krzeseł i odsunął jedno dla Jamie.

Weronika Mirandola - 2015-03-15 18:36:42

Zerknęła w stronę drzwi i stłumiła parsknięcie śmiechem na widok detektywa. Robiło się coraz ciekawiej. Zajęła miejsce i nalała sobie wody.
- Dzięki. Taka masa ludzi do ogarnięcia, lepiej mieć kogoś znajomego na podorędziu. Byłabym niezmiernie zobowiązana za ałe who is who. Nie chce popełnić jakiejś gafy.

Jamie - 2015-03-15 19:25:24

- Jasne - kiwnęła głową Jimowi i Weronice, jakby chciała powiedzieć "wszystko jak na razie jest okej". Usiadła spokojnie i rozejrzała się po sali.
- Ocho, widzę, że Holmesa też tu przywiało - wskazała głową na detektywa.

Elaine Dawson - 2015-03-15 19:30:48

Mimo tego, że rozmowa z Alice toczyła się całkiem przyjemnie, wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Tak więc w jakiś kwadrans po wyjściu dziewczyny, Elaine opuściła zajmowany przez siebie pokój w ciemnozielonej wąskiej sukience, sięgającej kolan, na którą zarzuciła należący do kompletu żakiet oraz w klasycznych, czarnych szpilkach, z włosami upiętymi w luźny koczek nad karkiem. Po drodze minęła wspomnianą wcześniej galerię portretów przodków, usilnie starając się wyzbyć tego znanego z dzieciństwa wrażenia bycia obserwowaną przez niepokojąco dziwnie "żywe" spojrzenia namalowanych osób. W końcu, po zamienieniu kilku słów z Cainem, weszła do jadalni i rozejrzała się wokół pobieżnie. Skinęła głową kilku, wyglądającym znajomo osobom i już zmierzała w stronę pierwszego wolnego miejsca.
- Dobry wieczór... - rzuciła uprzejmie, dostrzegając zarys męskiej sylwetki przy stole, gdzie właśnie usiadła. Nawet jeszcze nie zdawała sobie sprawy, że jej sąsiadem przypadkowo został James Moriarty.

Moran - 2015-03-15 19:54:35

Usiadł na krześle obok i kolejny raz tego wieczora się obejrzał, tym razem zwracając większą uwagę na twarze.
- Będzie wesoło - odparł w kierunku Jamie z uśmiechem ledwo widocznym w kącikach ust. - A kto to, czyżby Elaine Dawson? Nie ma co, będzie ubaw.

Jamie - 2015-03-15 20:07:57

- Z tego co widzę, postarano się, żeby zaprosić nas tu wszystkich razem - lekko podparła dłonią brodę i zaczęła obserwować innych. - Jestem ciekawa tylko po co.

Jim Moriarty ♚ - 2015-03-15 22:08:08

Rozmyślania przerwał mu dźwięk odsuwanego krzesła, a na jego twarzy pojawił się uśmiech gdy zobaczył kolejną znajomą twarz. Miał rację, że będzie tutaj się świetnie bawił...
- Również mam nadzieję że będzie dobry. Doprawdy niezmiernie miło mi panią widzieć, panno Dawson - posłał jej uśmiech, nim wstał i po gentlemeńsku pocałował jej dłoń, nim usiadł ponownie. - Doprawdy jestem zaszczycony że wybrała pani akurat miejsce obok mnie...

Mary Suede - 2015-03-15 23:33:26

Myśli o tajemniczej postaci Alexisa nie opuszczały jej nawet po powrocie z gabinetu młodego hrabiego. Jeszcze tyle rzeczy nie zostało dopowiedzianych! Chcąc jak najszybciej wrócić do centrum całego zamieszania przebrała się prędko w prostą małą czarną, przejechała szczotką po lokach i zbiegła do jadalni.
Blondynka zignorowała z łatwością majestat całej sali, tłumacząc sobie że czas na zachwyty nadejdzie później. Kiedy wreszcie znalazła dla siebie dogodną lokację, opadła ciężko na siedzenie. Za późno zauważyła, że właśnie dosiadła się do rodziny Suzette.
- Oh, uh... - czując na swojej skórze ciężar karcących spojrzeń, spuściła wzrok i szurnęła nogami krzesła po posadzce próbując zwolnić miejsce. Na dźwięk wytworzonego przez siebie stukotu aż zgarbiła ramiona i przymrużyła oczy - Ajś... najmocniej przepraszam - I już jej nie było.
Zarumieniona dziewczyna błąkała się jeszcze przez chwilę między stolikami, wypatrując przyjaznych twarzy. Ujrzenie pozostałych gości wywołało u niej spory szok - każde dostrzeżone oblicze nieprzyjaciela przyprawiało ją o nieprzyjemne drgnięcie serca. Rozgrywały się przed nią sceny niczym z koszmaru - Moriarty witający Elaine pocałunkiem na dłoni, czupryna Morana migająca przed jej oczami gdzieś w tłumie... Widok czarnych loków i znajomej chuderlawej sylwetki podziałał na jej samopoczucie jak środek uspokajający. Zaciskając zęby, szybko pokonała dystans dzielący ją od stolika Holmesa prawie wywracając tacę jednemu z przechodzących obok kelnerów.
- Sherlock, co oni tu wszyscy do cholery robią? - syknęła dosiadając się do detektywa - O taką zabawę chodziło Cainowi?

http://38.media.tumblr.com/45fffc4b51da0985acabb9de1951cf5e/tumblr_na27nz6lNs1rlh2v4o4_250.gif

Jonathan Crane - 2015-03-15 23:49:41

To, że Suzette nie pojawiła się na kolacji, było do przewidzenia, Był pewien, że za nieobecnością panny Clifford nie stała zwykła gorączka - na dowód wystarczyło jej odstające zachowanie podczas podróży do zamku. Dziewucha miała coś w planach i trzeba było to jak najszybciej zweryfikować.
Spojrzał krótko na młodego Tasella, który wyraźnie miał podobne przemyślenia.
- Planuje pan... - zastygł wpół słowa, by spojrzeć z ukosa na rozczochraną smarkulę, która najwyraźniej nie potrafiła zająć prawidłowego miejsca. Kiedy odeszła, kontynuował na pozór niewzruszony, chociaż w środku był zażenowany najwyraźniej niskim poziomem pozostałych zaproszonych - Planuje pan sprawdzić niedługo, co u Suzette? Byłoby szkoda, gdyby ominęła ją pierwsza kolacja.

Moran - 2015-03-16 07:47:04

- W naszym wypadku to wcale nie jest takie tajemnicze - odpowiedział prawie od razu. - Mamy być swego rodzaju ochroną dla Jima. Co się dziwić, król Londynu boi się jeździć na prowincję - zaśmiał się krótko.

Jamie - 2015-03-16 09:52:54

- Nie dziwię się. Gdyby nie to, że podlegamy Jimowi, nigdy bym się tu nie zjawiła - spojrzała na niego, po czym przeniosła wzrok na wejście do sali. - Dawson, Holmes, Suede... Robi się naprawdę ciekawie.
Uśmiechnęła się pod nosem.
- A co ty o tym wszystkim sądzisz? - znów popatrzyła na Sebastiana.

Elaine Dawson - 2015-03-16 16:46:15

Zaskoczona przyglądała się tylko mężczyźnie, w myślach zastanawiając się przy tym, kto próbuje jej wywinąć niezbyt pocieszny żart i dlaczego akurat taki. Drgnęła lekko, czując dotyk ust na swojej dłoni, po czym cofnęła ją niemal natychmiast.
- Musi mi pan wybaczyć, panie Moriarty, ale nie mogę tego samego powiedzieć o panu... - odpowiedziała, na siłę wykrzywiając usta w uśmiechu. - Mogę zapewnić, że to był czysty przypadek.
W tej chwili miała nieodpartą ochotę wrócić do pokoju, spakować się i wyjechać, bo zdaje się, że perspektywa kilku wolnych dni właśnie odchodziła w niepamięć. A widok Morana i jego towarzyszki dwa stoliki dalej, tylko utwierdził ją w tym przekonaniu.

Aria - 2015-03-16 18:27:35

Kiedy rozmowy straciły na sile, młody hrabia zajął swoje miejsce przy stole. Stojąc odchrząknął i powiedział głośno.
- Chciałbym jeszcze raz wszystkich serdecznie powitać i podziękować za przybycie... - Nie zdążył powiedzieć nic innego, gdy coś przerwało jego przemowę...

Alice Cain - 2015-03-16 18:39:16

Masywne drzwi prowadzące do jadalni otworzyły się gwałtownie, a do środka wpadła przerażona pokojówka, rozglądając się dookoła z paniką w oczach. Nie zauważyła nawet że weszła w środku jakiegoś przemówienia hrabi, zresztą nie to było teraz ważne. Stało się coś o wiele gorszego niż zwykłe zakłócenie kolacji...
- O-ona nie żyje! -  krzyknęła, czując łzy spływające po jej policzkach, ze słyszalnym przerażeniem w głosie. - J-jak przyszłam, to ona już tam po prostu leżała, przysięgam... - spojrzała w stronę hrabiego nim po prostu zaniosła się histerycznym płaczem, nie mogąc wykrztusić ani słowa więcej.

Molly Hooper - 2015-03-16 20:12:30

Ubrana w ciemnogranatową, prostą sukienkę nad kolano i tak jak większość pań - klasyczne czarne szpilki - Molly wreszcie doszła na jadalnię. Pojawiła się tam jako jedna z ostatnich, tuż przed rozpoczęciem przemówienia przez hrabiego. Omiotła salę uważnym spojrzeniem, poszukując znajomych czupryn Sherlocka i Marysi, ale wkrótce jej uwagę przykuła sylwetka innego, dziwnie znajomego bruneta. Wyraźnie zaniepokojona patolog ruszyła do przodu, zbliżając się do stołu ze wspomnianym mężczyzną i wzdrygnęła się, kiedy dokładnie zobaczyła jego profil. Przystanęła w lekkim amoku, z którego wyrwał ją charakterystyczny brzdęk kieliszka, oznajmiający, że pora na mowę gospodarza. Przypomniała sobie, co hrabia powiedział w gabinecie i pospiesznie udała się w stronę jego stołu. Tak jak podejrzewała Sherlock i Mary już tam byli.
- Przepraszam - mruknęła i zajęła wolne miejsce po drugiej stronie detektywa.
Położyła dłonie na kolanach i z największą uwagą, na jaką było ją stać zaczęła śłuchać hrabiego. Nie trwało to długo, bo wkrótce ktoś mu przerwał. Molly obróciła się i spojrzała na uroczą sprawczynię zamieszania. Ona nie żyje, powtórzyła w myślach i cięzko westchnęła. Trup. Zabawa rozpoczęta?

Sherlock Holmes - 2015-03-16 20:26:43

Siedząc, jeszcze przy pustym stoliku, wpatrywał się w znajdujących tu ludzi, starając się zrozumieć dlaczego zostali zaproszeni. Próbował rozróżnić członków rodzinny od pozostałych gości - nie miał większych trudności. Zdawał sobie sprawę, że wśród zgromadzonych było znacznie więcej znajomych twarzy niż się spodziewał. Przyjmując zaproszenie wydawało mu się, że wszyscy będą obcy - pomijając Mary i Molly oczywiście. Ma pewno zaskoczył go widok Moriartiego i jego podwładnych. Oczekiwał miłej odmiany, z dala od Londynu, sprawy, jakie odeszły na bok na rzecz działalności jego wroga.
Gdzieś w kącie przemknęła mu znajoma sylwetka Dawson, która przysiadła się do śmietanki tej imprezy, przypadkiem - co wywnioskował z jej zachowania. Jej również nie spodziewał się tu zobaczyć. Zmrużył oczy odwracając wzrok w inną stronę. Później będzie musiał porozmawiać z pozostałymi gośćmi.
Widząc ruch ponownie odwrócił spojrzenie i zatrzymał na znajomej blondynce, podobnie zdezorientowanej jak on.
- Zgaduję, że on będzie bawił się świetnie. Im dłużej tu siedzę tym bardziej pragnę przejść się po pokojach, zrobić cokolwiek by dotrzeć do informacji, które by jednak w jakiś sposób pomogły. Nasz gospodarz temu nie podołał - powiedział i lekko się uśmiechną. Przybrał swoją znudzoną, acz czujną minę i czekał aż w końcu coś się wydarzy. Choćby kolacja, po której będzie miał większe możliwości. Dlatego przyjście hrabiego sprawiło, że oczekiwanie stało się bardziej znośne, im szybciej to się zakończy tym lepiej. Choć najwyraźniej nie dane było im spróbować przygotowanych dań.
Wstał i podszedł w stronę pokojówki przyglądając się jej. Miał nadzieje, że zdoła wydusić z siebie parę słów. Zamek jest zbyt duży, by bawili się w poszukiwanie ciała. Ona
- Proszę wziąć głęboki wdech i się uspokoić - powiedział zatrzymując się przed nią - Który to pokój? - zapytał

Aria - 2015-03-16 20:49:36

Cain gwałtownym ruchem odsunął krzesło i podbiegł do Alice.
- Kto? Co się stało? - Aż pobladł. Czyżby to już się działo?

Ethan Tassell - 2015-03-16 21:47:20

Odprowadził wzrokiem młodą blondynkę, która wyraźnie była zupełnie zagubiona. Nie widział jej tu wcześniej, ciekawiło go, co tu właściwie robi. Chociaż nie była jedyną osobą, która wydawała się tu być z przypadku...
- Przyznaję, że właśnie o tym myślałem - odparł Crane'owi. - Nie zechciałby mi pan towarzyszyć? Z pewnością zna się pan lepiej na medy-
Przerwał mu odgłos brzdęku kieliszka, machinalnie odwrócił głowę w stronę hrabi. Już miał dokończyć myśl, niespecjalnie zaciekawiony przemową, ale znów drzwi otworzyły się na oścież.
Zerwał się z krzesła, niemal przewracając stolik.
Ona.
Suzette.
Czy to Suzette?!
Kobieto, mówże wreszcie!
Jego umysł już założył najgorszą wersję. Przesłuchania, wyrzuty rodziny. Bo powinien być tam przy niej. Może się pożegnać z wejściem do tej rodziny. Z wpływami. I oczywiście z kasą. Bo to małżeństwo było z czystego rozsądku. Ale nawet jeśli żadne z jego uczuć wobec niej nie było szczere, to nie był sadystą. Nie chciał, by Suzette stało się cokolwiek złego.
Stał z szybko bijącym sercem i czekał na dalsze informacje.

Jonathan Crane - 2015-03-16 22:14:53

Już miał zabierać się do "rozkoszowania się" pompatyczną przemową hrabiego, gdy całe przedstawienie przerwała jedna z zamkowych służących, która krztusząc się i połykając własne łzy próbowała porozumieć się z gośćmi. Crane nie musiał zrozumieć całego komunikatu, gdyż jedno słowo wyjaśniało praktycznie wszystkie okoliczności.
Ona.
A kto przebywał właśnie poza ścianami jadalni, wymigując się ze wszystkich sił z uroczystej kolacji?
Po sali zasiana została cisza, a po niej rozległ się koncert zduszonych westchnień, okrzyków i zrzucanych z zaskoczenia sztućców.
Crane wykonał krótką, acz dosadną wymianę spojrzeń z narzeczonym Suzette i przeklinając w myślach całą tę przeklętą rodzinę wstał gwałtownie, mocno opierając dłonie na blacie stolika. Jego chłodne niebieskie oczy wręcz przeszywały w oczekiwaniu głowę drobnej Alice na wylot.

Moran - 2015-03-17 05:12:29

Nie zdążył odpowiedzieć na pytanie Jamie, bo hrabia rozpoczął mowę. Sebastian uśmiechnął się do kobiety przepraszająco i zaczął słuchać.
No cóż, długo się nie nasłuchał.
Znów rozejrzał się po sali i aż nie powstrzymał uśmiechu w kącikach ust, kiedy zobaczył dwóch niezwykle zszokowanych wiadomością mężczyzn. No, bardziej niż reszta.
Mogli wiedzieć o kogo chodzi... Ech, ciekawie zaczął wieczór...
Nie można było zaczekać z trupami trochę dłużej?

Jamie - 2015-03-17 12:18:35

Starała się skupić na słowach hrabiego, ale nijak jej to wychodziło, bo myślami była zupełnie gdzie indziej.
Jej rozmyślania na temat tego, jakie farby powinna uzupełnić w swoim małym składzie przerwało wejście, a raczej wpadnięcie młodej dziewczyny. Podniosła lekko głowę i przyjrzała jej się. Jak dla niej, dziewczyna mogła mieć jakieś szesnaście, góra osiemnaście lat. Może była starsza, ale jej wygląd mówił co innego.
- Na powitanie mamy trupa - mruknęła cicho do Morana i zerknęła na dwójkę mężczyzn, którzy chyba najbardziej przejęli się tą wiadomością. Czyżby wiedzieli o kogo chodzi?
Być może. Ale Jamie niezbyt się tym interesowała. Ludzie umierają, to naturalna kolej rzeczy. Chyba, że w grę wchodziło zabójstwo. Lub samobójstwo.
Ona...

Moran - 2015-03-17 18:12:27

Powtórzył swoje odczucia na głos w stronę kobiety w formie zmęczonego dniem mruknięcia.
- Miło, że nie dali niczego zjeść - brzmiały wspomniane odczucia. - Chyba po prostu chwilowo zajmę się tym, co robię zawodowo - dodał Sebastian, patrząc na reakcje reszty zgromadzonych w sali. - Obserwacją. Morderstwa zostawię temu, kto podesłał pierwszego trupa.

Jamie - 2015-03-17 18:27:24

- Jak zwykle Holmes pełni rolę uroczego detektywa. Do wszystkiego jest pierwszy - mruknęła, patrząc w stronę Sherlocka i dziewczyny. - A mogłam poudawać chorą i przeleżeć teraz cały dzień w łóżku...

Alice Cain - 2015-03-17 18:31:32

Dziewczyna cofnęła się z przerażeniem, w panice unosząc ręce gdy wszyscy zaczęli do niej podchodzić. Nie był to pierwszy raz w jej życiu gdy widziała trupa, a to co się dzisiaj stało jedynie przywołało niemiłe wspomnienia i wywołało atak paniki. Nadal nie mogła uwierzyć że to się naprawdę wydarzyło. Obiecywano jej kilka miesięcy spokojnej pracy...
- J-ja tam tylko weszłam by sprawdzić czy niczego nie potrzebuje, a p-panienka Suzette już tam l-leżała... Przysięgam że to nie moja wina! - wyjąkała, ponownie zanosząc się histerycznym szlochem.

Ethan Tassell - 2015-03-17 23:28:46

Wiedział. Wiedział, tak samo jak i Crane, którego spojrzenie uchwycił tylko przez moment, ale ta jedna chwila wystarczyła, aby wyczytał wszystkie niewypowiedziane słowa w spojrzeniu doktora.
Dostał niewerbalny opieprz od swojej własnej intuicji. Mógł z nią zostać. Mógł jej nie opuszczać, tak jak wcześniej zamierzał. Wtedy Suzette mogłaby żyć. Wtedy mógłby się dobrać do majątku Havegrave'sów i nie martwić pieniędzmi do końca życia, a może nawet kilka pokoleń naprzód.
Suzette.
Suzette nie żyje, rozległ się głos w jego głowie.
Ostatnia iskierka nadziei, że chodzi o kogoś innego, zgasła. Stał tak, sam nie wiedząc, co zrobić. Czy dalej grać idealnego narzeczo-
Kogo?
Przecież już nie musiał nic przed nikim udawać. Kurtyna tragedii przedwcześnie zakończyła przedstawienie.
Niemniej nadal pozostawały bardzo ważne pytania:
Wypadek, samobójstwo czy morderstwo?
Jeśli morderstwo to kto i dlaczego?
I czy sam Ethan jest zagrożony?

Elaine Dawson - 2015-03-18 13:31:48

Czyli to uczucie niepokoju pojawiło się nie bez powodu. Chwilę temu to miał być jeden z najzwyklejszych wieczorów, nawet biorąc pod uwagę dobór towarzystwa. Teraz określenie "zwyczajny" mogło śmiało odejść w niepamięć. Słyszała pomruki zdumionych gości, ktoś skrytykował pokojówkę za przerwanie przyjęcia, ktoś nie szczędził nawet inwektyw pod jej adresem. Elaine oderwała w końcu spojrzenie od wykrzywionej przerażeniem twarzy znajomej blondynki.
- To chyba nie jest najlepsze miejsce na dochodzenie do tego, co się stało, Cainie. - odezwała się półgłosem, w końcu podchodząc do zgromadzonego na środku jadalni towarzystwa. Delikatnie dotknęła ramienia dziewczyny, posyłając jej lekki uśmiech. Blondynka wciąż zanosiła się płaczem, wyraźnie mając trudności z opanowaniem emocji.  - Alice? Uspokój się. Nikt cię o nic nie obwinia. Jak tylko się uspokoisz, wtedy powiesz nam, co się stało, w porządku?

Weronika Mirandola - 2015-03-18 17:41:06

Dyskretnie rzuciła Jimowi pytające spojrzenie z grupy "robota kogoś z naszych ?, jednocześnie przyjmując zdruzgotany wyraz twarzy. W końcu jej osobista zasada brzmiała "Nie wypadaj z roli".
- Santa Maria Dolorosa, biedna dziewczyna - patrzyła ze współczuciem na pokojówkę.

Moran - 2015-03-18 18:20:20

- Aż taka nudna ta kolacja w starym szkockim zamku?
Sebastian uznał za niestosowne w tej sytuacji parsknąć całkiem wesołym śmiechem i zacząć żartować na temat duchów we wspomnianym zamku. Nie żeby nie miał ochoty tego zrobić. Ciężka atmosfera i jemu się nie podobała. Ci wszyscy ludzie, przejmujący się nie trupem, a tym, że wieść doszła ich jeszcze przed przystawką. Toż to niewybaczalne!
Ciekawe, czy gdyby to była ich najbliższa rodzina, też zwróciliby większą uwagę na serwetki niż na pokojówkę.
Pewnie nawet nie oderwaliby wzroku od końców własnych nosów.
Arystokracja, kurwa.

Aria - 2015-03-18 18:38:58

Cain momentalnie pobladł jak ściana, przez chwilę wyglądał, jakby miał upaść.
- Suzette? - Powiedział głucho, a gdzieś z oddali doszedł go jakże rozsądny głos El. Racja, mądrzej byłoby odciągnąć ich... Zrobić coś... Co... Suzette...
Poczuł jak silne dłonie wuja Neila podtrzymują go w pozycji pionowej. Postarał się otrząsnąć i kalkulować na zimno.
- Cain, ja się zajmę gośćmi, nie martw się. Idźcie sprawdzić co się stało. - Szepnął i odwrócił się w stronę podnieconej sali.

Tymczasem macocha Suzette nieco teatralnie krzyknęła i opadła na krzesło. Jej prywatna pokojówka zaczęła wachlować swoją panią, a ojciec panienki poczerwieniał.
- Ty... - syknął w stronę Crane - to twoja wina! zapłaciliśmy ci za to byś jej pilnował!

Sherlock Holmes - 2015-03-18 20:42:17

Suzzette. Sherlock nie był zaskoczony, wręcz przeciwnie, odpowiedź młodej dziewczyny tylko stwierdziła jego przepuszczenie. Ona - to mógł być każdy gość, ale równie dobrze mogła być to wspomniana w gabinecie kobieta. Świeża informacja od razu nasunęła się mu na pierwszy plan. Nieco się wyprostował. Gdy podszedł do Alice musiał się schylić by wyrównać poziom oczu - z doświadczenia wiedział, że ten drobny ruch ułatwiał choćby zdobycie informacji - to tak jak z dziećmi - można stać i patrzeć z góry tłumacząc, że czegoś nie można robić, efekt może być dużo słabszy w porównaniu do sytuacji gdzie się przykucnie i wytłumaczy to samo, tym samym tonem, tymi samymi słowami.  Spojrzał przed siebie na chwilę się zastanawiając. Zrobił miejsca pozostałym, czekając aż zostaną poprowadzeni do komnaty nieboszczki i jednocześnie przysłuchując się zamieszaniu na sali.
A przed chwilą narzekał na nudę.

Jim Moriarty ♚ - 2015-03-18 21:14:17

James jedynie w milczeniu przyglądał się rozmowie, popijając w spokoju wino. Nie było dla niego zaskoczeniem że to się wydarzyło. Coś wyraźnie wisiało w powietrzu od kiedy tutaj przybyli, chociaż osobiście obstawiał że zacznie się dopiero jutro i będzie im dane zjeść kolację w spokoju.
Nieznacznie pokiwał przecząco głową napotykając spojrzenie Weroniki. Zabił w swoim życiu ogromną ilość osób i był powszechnie znany ze swojej profesji, lecz tym razem nie miał z tym nic wspólnego. Mimo swojej złej sławy, nie bał się o oskarżenia, bo miał najwiarygodniejsze alibi w swoim życiu. James by zamordować musiał widzieć w tym znaczące dla siebie korzyści, a akurat w tym morderstwie nie miał żadnego interesu...

Alice Cain - 2015-03-18 22:08:48

Te wszystkie głosy i spojrzenia ludzi ją przytłaczały. Widziała w nich znudzenie, nienawiść oraz zirytowanie przerwaniem kolacji. Przymknęła oczy, wmawiając sobie że jest to tylko zły sen, starając się od tego wszystkiego odgrodzić.
Tak naprawdę wróciła do rzeczywistości kiedy usłyszała głos Elaine i poczuła jej dłoń na swoim ramieniu. Uspokajający, znajomy już głos kobiety, który zapewnił ją że nikt jej o nic nie wini. Pokiwała głową, po chwili niepewnie otwierając zaczerwienione od płaczu oczy, napotykając wzrok Sherlocka. Wzięła głęboki oddech przez chwilę patrząc się prosto w oczy detektywa, nim rozejrzała się dookoła, dalej kuląc się nieznacznie.
- Weszłam tam by sprawdzić c-czy czegoś nie potrzebuje, a p-panienka Suzette już tam po prostu leżała. Myślałam że śpi, ale już nie oddychała. Od razu przybiegłam tutaj. - powiedziała cicho, delikatnym, lecz drżącym głosem.

Elaine Dawson - 2015-03-18 22:33:03

Suzette Clifford martwa, w pamięci agentki kuzynka hrabiego wciąż była jeszcze niezwykle cichą i nieśmiałą kilkulatką, tymczasem ktoś targnął się na jej życie. Albo zrobiła to sama, możliwości było sporo. Dopóki nie zobaczą ciała, niewiele będą mogli powiedzieć na temat tego, co się stało.
- Dobrze zrobiłaś, Alice. Mogłabyś nas zaprowadzić do pokoju panienki? - zapytała, spoglądając jeszcze za Neilem. Zdaje się, że mężczyzna będzie musiał stoczyć ciężką batalię z pozostałymi członkami rodziny, czego wcale mu nie zazdrościła. Aż za dobrze pamiętała, jak jej matka potrafiła być nieprzyjemna, choć może to za delikatne określenie.
- Cainie? - przyjrzała się uważnie młodemu hrabiemu. Pierwsze zaskoczenie chyba minęło. Prócz tego, że pobladł, a w jego oczach czaił się jakiś niepokój, wydawał się trzeźwo oceniać sytuacje. - Czy możemy?

Jamie - 2015-03-19 10:24:12

- Yup. Nudna jak flaki z olejem. Wolałabym spędzić ten czas z tobą, ale w zupełnie innym miejscu - uśmiechnęła się ledwo zauważalnie i wróciła do obserwowania ludzi. - Najbardziej jest mi chyba żal tej biednej dziewczyny, która to zobaczyła.
Widać było, że dziewczyna, która miała na imię Alice, z tego co dało jej się usłyszeć, była w dużym szoku.
Suzette. Czyli to tak miała na imię kobieta, która właśnie straciła życie.
Zerknęła na Weronikę, później na Jima, widząc, że ci wymienili porozumiewawcze spojrzenia.

Alice Cain - 2015-03-19 18:08:31

Dziewczyna kiwnęła jedynie głową, gdy usłyszała pytanie Elaine i jedynie westchnęła nadal starając się uspokoić. Jednak to miejsce nie było takim rajem, jak jej się na samym początku wydawało...
Nadal drżąc lekko dygnęła, tak jak ją uczono, starając się nie patrzeć na pełne pogardy spojrzenia niektórych osób znajdujących się na sali i wyszła z jadalni, kierując się w stronę pokoju Suzette.
- To tutaj - powiedziała po dłuższej chwili, stając przed wiekowymi drzwiami. Pchnęła je niepewnie i weszła do środka, od razu stając pod ścianą, starając się nie patrzeć w stronę gdzie leżało ciało kobiety.

Aria - 2015-03-19 18:09:48

(Z T WSZYSCY CO POSZLI DO KOMNATY)

Moran - 2015-03-19 19:44:04

- Fakt. Nie jest z naszych... chociaż chyba kiedyś widziałem ją w Sadybie, ale chyba tylko jako posłannika - odparł cicho, żeby nikt prócz J nie usłyszał, o czym mówi. Uśmiechnął się krótko na uwę zdecydowanie kuszącą. Nie był to długi grymas, bo ktoś mógłby zauważyć i uznać, że to podejrzane.
Chociaż wielu teraz nawet ich nie zauważyło. Po wyjściu części gości, druga część zawrzała jak woda w czajniku. Była przy tym niezwykle zmanieryzowana, ale słychać było w głosach wystrojonych pań i panów nutę ogólnego oburzenia, zdenerwowania czy niedowierzania. Sebastian odważył się więc posłać Jamie kolejny uśmiech, a Jimowi i Weronice - spojrzenia.
Kto w takim razie się bawił?

Jonathan Crane - 2015-03-21 09:36:17

Jonathan przygryzł wewnętrzną stronę policzka kiedy dotarły wycelowanie w niego oskarżenia.
- Nie mogłem zignorować jej podstawowych praw prywatności. Poza tym Suzette miała być przeze mnie kontrolowana co jakiś czas - odpowiedział dosadnie - Rozumiem pańskie rozchwianie, jednak najlepiej będzie jeżeli dowiemy się teraz co miało miejsce w komnacie. Z pewnością temu dopomogę. Moją sprawą zajmie się pan później.
Doktor przetarł usta rąbkiem serwetki, odrzucił materiał na talerz i zapinając guzik marynarki podążył z panną Dawson.

Ethan Tassell - 2015-03-21 21:56:01

Majątek przepadł, to było pewne. Ale przecież mógł jeszcze coś wyciągnąć z całej tej sytuacji. Choćby zabawę w śledztwo, w końcu jako narzeczony mógł dość swobodnie pytać o szczegóły i postęp. Dlatego postanowił nie zrzucać maski, chociaż chętnie wygarnąłby całej tej rodzinie, co o nich myśli w głębi serca.
- Potwierdzam to, co mówi doktor Crane. Panna Clifford chciała zostać sama. Ale i tak wraz z panem Crane'em mieliśmy właśnie iść sprawdzić, czy wszystko w porządku - przyznał ze smutkiem w głosie. I tak pewnie prędzej czy później dostanie swój opieprz.
Starając się wyglądać na wciąż zaszokowanego, szybkim krokiem ruszył wraz z grupą do pokoju.

Aria - 2015-03-23 10:31:37

Ojciec Suzette coś jeszcze burczał a matka odstawiała cyrk. Jasne było, że dla obojga większym problemem jest skandal, niż śmierć młodej dziewczyny... Za grupą ruszyła jeszcze niania dziedziczki.

Jim Moriarty ♚ - 2015-03-26 19:49:03

James w spokoju popijał wino, obserwując sytuację. Nie było dla niego zdziwieniem że większość ludzi zareagowała na Suzette jedynie oburzeniem w przerwaniu kolacji. W końcu znajdowali się w towarzystwie arystokracji.
Po chwili namysłu nieznacznie kiwnął głową w stronę Weroniki i podszedł do Sebastiana i Jamie, korzystając z chwilowego zamieszania. Musiał dowiedzieć się co się tutaj dzieje, a jednak nie uśmiechało mu się węszenie po zamku. Nie cieszył się dobrą sławą wśród wszystkich i nie miał zamiaru narażać jej jeszcze bardziej, nawet jeżeli z tą sprawą nie miał nic wspólnego.
- Jamie, Seb macie ochotę na mały spacerek? - zapytał cicho  nieznacznym uśmiechem, dosiadając się do nich. W końcu od czegoś ma się tych wszystkich ludzi...

Jamie - 2015-03-27 10:18:22

- Zaczyna się robić ciekawie - powiedziała, biorąc w dłoń kieliszek z winem. Upiła łyka i zerknęła na Jima. - Zawsze i wszędzie.
Uśmiechnęła się lekko, odpowiadając równie cicho.

(wybaczcie słaby post, ale brak weny + choroba = niezbyt dobre połączenie ;-;)

Moran - 2015-03-27 16:28:24

http://33.media.tumblr.com/3acba03e9315b0fe821b5e320b730cd5/tumblr_ni4z1h74qM1s1dd4do1_250.gif
oprócz koloratki



- Pytasz jakbyśmy mieli szansę odmówić - odpowiedział, wciąż przenosząc wzrok z jednego gościa na kolejnego, tak, żeby żaden z nich nie zorientował się, że się im przygląda.
Tylu ludzi cierpiących na brak serwetki w tym momencie... Jakby nie istniało w nich nic z uczuć, jakichkolwiek. Nie rozumiał. Śmierć pozostaje przecież śmiercią. Sam wiedział, jaka jest reakcja, jeśli komuś zależy.
A tym ludziom... Nie zależało.
Wyglądali trochę jak on, kiedy trzeba było się jeszcze upewnić, czy cel zlecenia faktycznie przestał być celem. Obojętnie. Przecież to już nie człowiek.
W końcu przeniósł wzrok na Jima.
- Chociaż w zasadzie... Chętnie się przejdę. Rzucisz konkretem?

Weronika Mirandola - 2015-03-28 16:05:50

Odgarnęła z czoła niesforny kosmyk, sprawdzając przy okazji, czy długa, srebrna szpilka jest na miejscu. Wyglądała niewinnie, ale już nie raz sprawdziła się jako sztylet. Poczuła się znacznie pewniej czując pod palcami rubinową główkę. Nie to, żeby się bała. Ale od nadmiaru ostrożności jeszcze nikt nie umarł. Zauważywszy skinienie Jima podniosła się ze swojego miejsca.
- Wybacz Olivier, ale muszę cię na chwilkę opuścić. Rodzina wzywa - powiedziała spokojnie i poszła powoli w kierunku stolika zajmowanego przez resztę.

Jim Moriarty ♚ - 2015-03-29 21:16:59

- Cóż Moran, odmówić możesz. Ale nie odpowiadam za swoją reakcję - uśmiechnął się mimowolnie, przerywając na chwilę by Weronika mogła do nich dołączyć. - Tak więc, jako że tym razem wyjątkowo nie mamy nic wspólnego z morderstwem i nie musimy udawać że nic nie wiemy, to musimy się trochę rozejrzeć by być w temacie. Macie dowiedzieć się jak najwięcej. Zresztą chyba wiecie jak węszyć - odpowiedział, po chwili spoglądając na Werę z nieznacznym uśmiechem.  - A my z młodą podziałamy tutaj jak za starych dobrych czasów. Będziemy w kontakcie - skinął im na pożegnanie nim dolał sobie wina, wracając do swojego stolika.
Impreza na reszcie zaczęła się na dobre.

Moran - 2015-03-30 05:37:43

Skinął głową, najpierw Jimowi, potem Jamie i wstał, żeby odsunąć krzesło kobiecie. Uśmiechnął się do niej, choć trochę krzywo mu to wyszło.
Żeby nawet zjeść nie dać...
- Idziemy?

Jamie - 2015-03-30 17:06:19

Kiwnęła głową, lekko się uśmiechnęła i wstała. Poprawiła dół sukienki.
- Idziemy.

Moran - 2015-03-30 18:44:06

[ZT -> KORYTARZE]

Mary Suede - 2015-04-02 19:31:22

- Nie tylko ty masz takie pragnienia, Sherlock - rzuciła do jego pleców, chociaż detektyw nie mógł już jej z danej odległości usłyszeć. Dziewczyna opadła na oparcie krzesła gniotąc w dłoni elegancką serwetkę. Jej wzrok prześlizgiwał się mozolnie po twarzach zgromadzonych - którzy swoją pompatyczną gamą westchnień i  okrzyków przewyższali niektóre spektakle teatru Nō i za którą powinni dostać Oscara oraz order od Królowej Matki - aż osiadł na siedzącej koło Suede Molly. Blondynka przesłała jej zrezygnowany uśmiech.
- Chyba nie chcesz tutaj tkwić, prawda? Od patrzenia na tę rodzinę robi mi się niedobrze - przyznała - Chętnie bym się wymknęła, ale skoro nawet we własnym pokoju nie można tu czuć się bezpiecznym... - przygryzła dolną wargę - Co zrobimy? - spytała patolog cichutko.


https://31.media.tumblr.com/e5801c19ed70e3fb13f382772a354569/tumblr_na27qaBc431rlh2v4o3_250.gif

Aria - 2015-04-05 13:32:12

Wyraźnie przejęty Ollie podszedł do stolika Jima i Wery.
- Zrobiło się nie przyjemnie... Biedny Cain, będę musiał go pocieszyć. A może tymczasem, uda mi się uratować chociaż wasz wieczór? Zapraszam na spacer po zamkowych błoniach!

Jim Moriarty ♚ - 2015-04-05 17:07:01

- Cóż, kruchość ludzkiego życia jest niewątpliwie niezaprzeczalna... Choć dziwi mnie zachowanie obecnych tutaj osób. Taka obojętność, w obliczu takiej tragedii...  - westchnął jedynie, samemu siląc się na powagę i zmierzył ludzi na sali spojrzeniem pełnym dezaprobaty. Po chwili jedynie skinął, głową, posyłając nieznaczny uśmiech Weronice. - Na pewno przyjmiemy zaproszenie. Nieprawdaż moja droga? - obrócił się do dziewczyny, patrząc się na nią pytająco, mimo iż doskonale znał już odpowiedź...

Aria - 2015-04-06 09:30:14

Oliver rozejrzał się krótko po sali.
- Cóż ich zachowanie jest bardzo.... Brytyjskie.

Weronika Mirandola - 2015-04-06 12:14:12

-Z wielką chęcią. Przyda się odrobina świeżego powietrza - posłała Oliverowi zmęczony uśmiech , po czym podążyła za wzrokiem towarzyszy- Brytyjskie do granic bezduszności - stwierdziła cicho.

Aria - 2015-04-06 14:47:35

Uśmiechnął się lekko i podał jej ramię. (ZT)

Aria - 2015-10-24 15:41:26

Należy zadać sobie pytanie, co w czasie, kiedy w zamku i okolicach działy się te wszystkie niebywałe rzeczy, robili pozostali wytworni i znaczący, a licznie zgromadzeni w zamku goście hrabiego?
Cóż, zacznijmy od tych, którzy powinni być w centrum owych zdarzeń, ale zdecydowali się być na tyle brytyjscy, by stać z boku. Mowa oczywiście o rodzinie Suzette. Macocha schowała się w swojej komnacie i nie pokazywała ludziom, podczas gdy ojciec zajął się zawiadamianiem rodziny i również nie przyjmował żadnych gości.
Natomiast pozostali, zajęli się swoimi sprawami. Część uznała, że w zaistniałych okolicznościach jakiekolwiek świętowanie jest nie na miejscu, więc rozeszli się do swoich pokoi, by przeczekać burzę. Ci mniej delikatni stwierdzili, że no cóż, szkoda, tak, z pewnością szkoda młodej dziewczyny i biedny hrabia, taki był do niej przywiązany... Ale szampan i kanapki z ogórkiem nie mogą się zmarnować! Tak więc w jadalni trwała spokojna, ale radosna zabawa, kazano przynieść sobie więcej wina i zimnych zakąsek, a muzykom grać.
A część gości po prostu jakby rozpłynęła się w powietrzu.

Aria - 2016-01-07 15:01:01

(zapaszamy na scene Arcziego i Jene, Mary i Molly)
*Wpadacie do jadalni w kolejności dowolnej. Scena iście dantejska. Ludzie leżą, nieprzytomni, albo już martwi. Inni wymiotują, albo siedzą bezwładnie i bełkoczą bez sensu. Nieliczni pozostający w dobrej kondycji, starają się pomóc chorym.
Was też to dotyczy.
Arczi, osuwasz się na ziemie i zapadasz w śpiączkę. Z dziwnymi snami.
Jena, z tobą jest niewiele lepiej, dopadają cię poważne objawy zatrucia. Ledwo stoisz i nie możesz już ufać swoim zmysłom. Czujesz też że zaraz zwymiotujesz. Pocisz się lekko zielonkawym potem
Molly ma o wiele lżejsze objawy, ale nadal kreci ci sie w głowie i nie potrafisz dobrze ocenić stytuacji ani nawet dłużej ustać na nogach.
Rysia, nie masz objawów. Narazie. I jesteś w tym towarzystwie jedyna całkiem mobilna. Co zrobic?*

Mary Suede - 2016-01-07 19:28:46

Ostrożnie, na paluszkach.
Szła na przodzie, uważnie stąpając tak, by usłyszały ją ledwo myszki, które w zakamarkach zamku z pewnością miały swoje małe imperium. Molly miała tuż za sobą.
Brzdęk.

Kurwa.
Mary uniosła z zaskoczeniem obcas oficerek, którym rozgniotła przypadkiem porzucony w wyniosłej malignie kieliszek. Dopiero potem w górę poszła głowa, zmuszając właścicielkę do niemego szoku na widok ogromnej mieszaniny satyny, brylantów i niemodnych w tym sezonie wymiocin.
- Molly, oni chyba potrzebują doktora...

http://media.giphy.com/media/pDgSNTGFV0oBW/giphy.gif

Arthur Suicide - 2016-01-08 20:33:09

Tak, Suicide, najpierw rób, potem myśl. Doskonała strategia, daleko zajdziesz.
Zabawne - zwykle gdy szedł na żywioł jego instynkt samozachowawczy działał gdzieś w tle, nie pozwalając na robienie rzeczy aż tak głupich. Tym razem jednak tenże złapał jakieś lagi i zdecydował się odezwać dopiero w chwili gdy Arthur wpadł do sali pełnej ciał. Dysząc ciężko oparł się o framugę i rozejrzal po jadalni.
Piękne, Dante byłby zachwycony. Po nie więcej niż kilku sekundach poczuł jak nogi się pod nim uginają a na czoło wstępują krople potu.
Wtedy dopiero w jego mózgu coś zaskoczyło.
Ciężkie powietrze, które czuł już na korytarzu ale nie zwracał na nie uwagi. Tyle ofiar - jak inaczej rozprowadzic toksyne na taką skalę jeśli nie w powietrzu?
Odruchowo zasłonił usta rękawem marynarki.
No dobrze, próbował, bo w tej chwili wszystkie części jego ciała były niesamowicie ciężkie... Na tyle, że nie mógł oprzeć się grawitacji, ktora ciągnęła go ku podłodze i w ciemność.

Kira - 2016-02-08 09:44:12

*Molly? Jen?*

Molly Hooper - 2016-02-08 10:10:46

MOLLY

Ledwo weszła za Mary do pomieszczenia, poczułą jak traci stabilność i prędko złapała się kantu najbliższego stołu. Oparła na nim dłonie i wzięła głęboki wdech. Nagły atak sprawił, że straciła rezon i dopiero po chwili doszedł do niej sens słów Mary. Uniosła głowę, aby rozejrzeć się po pomieszczeniu.
- Jakiego doktora... - powiedziała cicho na widok pierwszych ofiar. Dośc długo była patologiem, by z daleka wiedzieć, że niektórzy z tych ludzi są już danwo martwi.
Poczuła, że najgorsze przeszło i, chociaż nogi dalej się pod nią uginały,  puściła stołu i skierowała do wymiotującej kobiety.
- Na zewnątrz. Mary, otwórz okna. - I jej przez glowę przeszła myśl o gazie. Albo jeszcze inaczej... nie potrafiła jednak do końca się skupić. - Co tu się stało? - spytała spoconej kobiety, która wyrzuciła już z siebie chyba całą kolację i siedziała teraz skulona pod ścianą. Za plecami usłyszała huk upadjącego na ziemię ciała.

JENA

Kiedy wpadłą do jadalni, Arthur już leżał. I byłaby sama do niego dołączyła, potykając się o rękę jakiegoś otyłego nieszczęśnika we fraku.  Spojrzała na wyłożonego męzczyznę, nagle widząc w nim twarz dziwnie znajomą, ale przecież ten człowiek nie żył już od kilku lat..
- Znam was - stweierdziłą, zbliżając się do Mary, która wyglądała aż nazbyt normalnie. Za to Szkotka z każdym chwiejnym krokiem upodabniającym ją do starego pijaczyny czuła, że zaraz zwymiotuje. Nim doszła do Mary, przykucnęła przy jeszcze zastawionym stole, próbując powstrzymać torsje.
Zamrugała kilkakrotnie, przejechała dłonią po twarzy i włosach. Spojrzała na zmoczoną potem kończynę i stwierdziłą, że zostały na niej małe, zielonkawe kropelki. Czy to jakiś śluz? Farba? Spojrzenie dziennikarki powedrowałow górę, ku sufitowi. Nic z niego nie ciekło. Mimo to czuła całą falę wody, spływającą po jej plecach okrytych już i tak przemoczonym żakietem.

Kira - 2016-02-08 10:40:25

( "huk upadjącego na ziemię ciała." -przytyło się, co Arczi? XD)
Wymiotująca kobieta z trudem oddychała.
- Nie wiem... nagle... to było straszne. Nagle wszyscy zaczęli padać. jak muchy...

Mary Suede - 2016-02-11 18:27:36

- Twoja profesja chyba też nam się przyda.. - dziewczyna ledwo dokończyła myśl, kiedy za sobą usłyszała brzęk sztućców i szklanek. Odwróciła się na pięcie i wyciągnęła ostrożnie dłoń - Molly?
Coś kazało jej stać w miejscu i obserwować stan pani patolog, która powoli odzyskiwała rezon. Jeden nieprzemyślany ruch mógł przecież teraz przeważyć ich szansę na przeżycie, szczególnie nieumiejętna próba pomocy. Przełknęła ślinę. W powietrzu było coś niedobrego, ciężkiego.
- Molly, musimy stąd jak najszybciej wyjść. Oni sobie poradzą - powiedziała nie powstrzymując drżenia głosu. To przez nią tutaj się znalazły. Już miała złapać koleżankę za łokieć i podciągnąć do wyjścia, gdy na scenę wytoczyła się kolejna targana mdłościami znajoma twarz. Suede przyjrzała się jej z konsternacją, w międzyczasie zerkając na padającego jak kłoda Suicide'a. Przez sekundę łączyła wątki.
- Oh jeez, oh jeeez, oh jeeeez, dobra - wymamrotała zdenerwowana, naciągając kołnierz sukienki na usta i nos - Trzymajcie się jakoś, błagam!
W kilku podskokach zbliżyła się do klamek okiennych i uchyliła je na ościerz.

Kira - 2016-02-12 17:32:04

Umierającym i już zarażonym wiele to nie da. W zasadzie nic. Tymczasem na zewnątrz pogoda znów się pogarsza, wiatr wieje, deszcz leje, a grzmoty dopełniają upiorności sceny. Niczym w rasowym horrorze. Całkiem, jakby byli bohaterami powieści Christie.

Elaine Dawson - 2016-02-12 21:14:55

I jakby samej scenografii było mało to, do tegoż wygwizdowa wpadła i Elaine, przemoczona i przewiana, bynajmniej przez to wysuszona. Wcześniej przeszła przez opustoszały korytarz, nie licząc co gdzieniegdzie pootwieranych drzwi i trzeszczących okiennic. W jadalni okazało się być jeszcze gorzej, bo widok nieprzytomnych uczestników uczty, z których większość zapewne była już martwa (albo do tego stanu zmierzała) sprawił,  że zawroty powróciły na chwilę ze zdwojoną mocą i musiała swoje odstać wisząc oparta o jedno z krzeseł.
- Marysia - uśmiechnęła się jednak z ulgą na widok znajomej kędzierzawej głowy i zrobiła krok do przodu. Zachwiała się przy tym, jednak winnym tym razem był złamany gdzieś po drodze obcas. Zrzuciła i tak już nie nadające się do niczego buty i poczłapała w ich stronę, zostawiając za sobą mokre ślady.  - I Molly, w końcu.. Powiedzcie, że z wami wszystko w porządku...

Aria - 2016-02-13 11:06:41

*narazie grajcie bez mg wtrące się jak do czegoś dojdziecie/coś wymyślicie/będzie potrzeba*

Molly Hooper - 2016-02-14 22:28:06

MOLLY
Automatycznie dotknęła odpowiedniego miejsca na ręce kobiety, aby sprawdzić jej tętno. Skrzywiła sie.
- Dobrze. Porszę już nic nie mówić i... oddychać spokojnie.
Powoli odeszła od kobiety, czując, że dalsza rozmowa jej nie pomoże. Ponownie poczuła lekkie zawroty głowy, może po prostu zbyt szybko wstała. Spostrzegła ciało Arthura, spojrzała uważnie na Jenę. Oboje w nich w mniejszym, bądź większym stopniu kojarzyła i ich obecność utwierdzała patolog w przekonaniu, że uczestnicża w niemałym galimatiasie.
- Elaine? - Zmrużyła lekko oczy. - Nie, my w porządku. Całe i zdrowe. Co z Sherlockiem?

JENA

Tymczasem dzienikarka brała coraz to głębsze oddechy. Nie ma mowy, żeby teraz jeszcze wymiotowała.
- Hej, pani doktor! Trzeba działać. - Spojrzała to na Marysię, to na Elaine. - Co widziałyście do tej pory? - z trudem, ale udało jej się to wszystk powiedziec na jednym wydechu.

Mary Suede - 2016-02-16 16:13:58

Silny powiew powietrza rozchylił okno, które uderzyło dziewczynę klamką w nos. Jeszcze tego brakowało. Fuknęła dziko, zasłaniając zaczerwienioną dolną połowę twarzy, i rozejrzała się roziskrzonym wzrokiem po chorowitej norze. Widząc El rozszerzyła powieki jeszcze bardziej.
- Czuję się... dobrze, jak na razie - odparła spokojniej, odgarniając z czoła mokrą czuprynę.
- Oho, czego nie widziałyśmy.. - wymamrotała, wczepiając palce we włosy i chodząc w małe kółeczko. Nagle przestała i obróciła się gwałtownie do dziewczyn; mokry płaszcz uniósł się nieznacznie i żałośnie załopotał - Wiem, że cokolwiek się tu dzieje, jest zdrowo popieprzone i nie wyjdziemy stąd wszyscy żywi - rzuciła, gestykulując żywo wyprostowaną dłonią - Alexis tego dopilnuje. A domyślam się, że gdzie jest on, tam będzie i Sherlock.
Zamknęła oczy i odetchnęła głęboko.
- Ale to zaraz - dorzuciła - Trzeba wykombinować, jakim cudem dotarła do was trucizna. Albo zaraz, inaczej. Jak się jej pozbyć.

Elaine Dawson - 2016-02-17 18:06:30

- Nie wiem... - pokręciła głową w odpowiedzi na pytanie Molly. - Ostatni raz widziałam go, kiedy szli do kaplicy, ja musiałam się przewietrzyć... Co tu się do licha dzieje? - jęknęła opadłszy na jedno z wolnych krzeseł. Odgarnęła mokre kosmyki z twarzy, przyglądając się jednocześnie Marysi, która sprawiała wrażenie, jakby jej kofeinę wprowadzono dożylnie. Elaine była teraz jej przeciwieństwem, najchętniej zasnęłaby właśnie na tym krześle, mimo że do najwygodniejszych nie należało, prawdę mówiąc. Łypnęła okiem w stronę brunetki. - W ogrodzie znaleźliśmy ciało jakiejś kobiety z pobliskiej wsi, pojawiła się tutaj jej krewna. O jej śmierć oskarżyła właśnie Alexisa... - zerknęła na pannę Suede, która zdaje się dopiero co o nim wspominała, choć El jeszcze nie skojarzyła w jakim kontekście. - Ale cóż.... Na nią trucizna podziałała bardzo szybko. I wydaje mi się, że to ta sama, która zabiła Suzette, już gdzieś widziałam ten zielony osad.
Dawson przymknęła na chwilę powieki, zawroty powracały co jakiś czas, ale jak do tej pory nie pociągały za sobą nic więcej. To dobrze, kolejne objawy na pewno nie wróżyłyby dobrze.
- Mary... - spojrzała na dziewczynę w końcu. - Powiedz mi, co to znaczy, że "Alexis tego dopilnuje"? Alexis nie żyje, byłam na jego pogrzebie tak samo jak setka innych osób, co... Co wiecie? - spojrzała po wszystkich trzech.

Aria - 2016-03-31 17:02:14

*pięknie moje dziewczynki pięknie składajcie to do kupy, czasu już mało...*

Mary Suede - 2016-04-01 20:11:02

Na jej twarzy pozostało już stanowczo za mało pigmentu.
- Molly, służba mówiła coś przecież o zamkniętej kaplicy, zanim pobiegli.. - jęknęła i zwróciła się do towarzyszki Dawson, z niepokojem odnotowując jej stan. Musiała mówić szybko, zanim wszyscy dookoła padną jak muchy. Najbardziej przerażało ją jednak, że u siebie nie zauważyła jeszcze żadnych symptomów.
- Pogrzeb nie dyskwalifikuje życia, El. My trzy coś o tym wiemy - spojrzała na nią wielkimi, niebieskimi oczami - Alexis żyje, widziałyśmy go z Molly. Nie chciał nas zabić, nie rozumiem, dlaczego - załamała ręce - Para się Hitlerem, głowa mu nasiąknęła jakimiś bzdetami o wskrzeszaniu życia. To pewnie tak zginęła ta kobieta ze wsi. On chce przywrócić Augustę, o to tutaj chodzi. A umieramy, bo pewnie wiemy za dużo..
Urwała i przełknęła ślinę. Nie da sobie rady sama. Gdyby tylko mieli Caina pod ręką..
- Wiesz może coś o pomieszczeniach, o których nie każdy tu słyszał?

Kira - 2016-04-01 21:02:47

*ok El w sumie mozesz zagrać tym co wiesz od mg*

Elaine Dawson - 2016-04-07 16:04:58

Wciągnęła powietrze głęboko, aż zapiekło w płucach, a po chwili wypuściła je ze świstem. Marysia w jednym miała rację, sam pogrzeb jeszcze nic nie znaczy. Swoją droga zabawne, jak ostatnimi czasy kreowanie własnej śmierci stało się modnym rozwiązaniem problemów. Zamyślona utkwiła spojrzenie w srebrnym widelcu, opartym o krawędź talerza. Alexis żyje, chce wskrzesić Augustę... Elaine zmarszczyła czoło. O ile dobrze pamiętała, Augusta była siostrą hrabiego.
- Wpadł w rozpacz po jej śmierci. - wymamrotała stukając paznokciem o brzeg krzesła, na którym siedziała. - Mówiło się, że postradał zmysły. Nikogo nie chciał widzieć, z nikim nie chciał rozmawiać, nawet z Cainem... - nagle wyrwana z zamyślenia spojrzała na Marysię. To, jak własnie zbladła, było z lekka przerażające, jakby ktoś wpadł, rzucił w nią garść mąki i uciekł rechocząc zadowolony. Potrząsnęła głową.
- Nie. To znaczy... wiem, że w tym zamku, jak w kazdym zresztą jest pełno przejść. Cain ma swoje pracownie w podziemiach, podejrzewam, że więcej tu takich pomieszczeń niż tych powszechnie dostępnych. Ale chciałam o czymś innym... Mówiło się, że Augusta była nie tylko siostrą Alexisa. - westchnęła. Nigdy nie uwierzyła w tę plotkę, ale matka wyjątkowo mocno ją sobie upodobała. Ba, nie zdziwiłaby się, gdyby to ona była jej autorką, ale Dawson musiała przyznac (choć niechętnie), że zbyt wiele puzzli w tej układance idealnie do siebie pasowało. - Wiesz w jakich okolicznościach zginęła? Rzuciła się z okna szpitala psychiatrycznego, w którym przebywała. Istotne jest to, że tego samego dnia w szpitalu był Alexis, wziął ze sobą Caina. Ponoć dostała ataku na sam widok chłopca. I wtedy pojawiły się plotki o tym, że to Augusta była jego matką. Trafiła na odział zamknięty niedługo po narodzinach Caina, zabiła się zaraz po tym, jak go ujrzała, a Alexis jeszcze nigdy nikomu nie okazywał tyle nienawiści, co własnemu synowi po tych wydarzeniach. - zawiesiła się na chwilę, zagryzając wargę. Przyjrzała się Marysi dokładnie, była niemal pewna, że dziewczyna nie została otruta. Z jednej strony to cieszyło, z drugiej rodziło pytanie "dlaczego?". Z krzywym grymasem podniosła się z miejsca.
- Musimy znaleźć Caina, o ile jeszcze żyje. Jeżeli ktoś może nam pomóc z tymi truciznami, to tylko on.

Kira - 2016-04-08 19:25:08

W tym momencie, małymi drzwiami, przejściem dla służby, prowadzącym do kuchni, wpadł [ w iście teatralno-melodramatycznym stylu, bo towarzyszył temu i piorun i grzmot, i rozwiane ubranie] nie kto inny jak tylko Zigeunerweisen. Podbiegł do kobiet, wyciągając cos z płaszcza.
- Macie racje, obie. Augusta była ukochaną Alexisa, a Cain to owoc ich kazirodczego związku - wyciągnął małe fiolki - proszę, to odtrutka... Dla niego jest za poźno - wskazał głową martwego Arthura - ale wy możecie się uratować. Alexis zawsze interesował się III Rzeszą, zwłaszcza organizacjami Thule i Vrill, ktore interesowały się wskrzeszaniem zmarłych. Wszystko po to, by ożywić Auguste. Suzette miała być dla niej... naczyniem, a jej krew, łącznikiem. Podobnie jak krew Caina. Ale coś poszło nie tak. Martwe ciało się nie nadaje, a Suzette zginęła na klifie. obawiam sie jednak, że mają już drugie ciało... Łącznie Alexis posiada już wszystko, do rytuału...

Mary Suede - 2016-04-13 16:01:56

Mary próbowała się przebić przez wiersze wyjaśnień, zdając sobie sprawę z upływającego czasu. One wiedziały, Molly wiedziała. Arthur nie bardzo, ale dla trupa nic to nie zmieniało. Pozostała jeszcze osłabiona brunetka, z którą Suede nie zamieniła za dużo słów, ale jej wiedza w obliczu zemdlenia nie przydałaby się na nic.
Wzięła głęboki oddech.
- Znamy tą historię, ktoś był dostatecznie miły żeby się z nami nią podzielić - mówiąc to niemal poczuła pod nosem woń kadzideł - Gdyby tu był, może mógłby...
Wejście Ziga rodem z telenoweli przerwało jej nerwowowy słowotok. Więc jednak nie wspominała tylko tych zapachów.. Zaskoczona Mary na początku ujęła w dłonie świecznik z zapaskudzonego na zielono stołu, po czym rozluźniła się.
- Co za okazja, aż żal nie skorzystać - zamrugała i ujęła w dłonie fiolki - Drugie ciało... to pewnie Sherlock! - jęknęła - Musimy się spieszyć!

Elaine Dawson - 2016-04-23 16:38:49

Kiedyś lubiła fantastykę. Naprawdę. Czy książka, czy film - ważne, że dobra rozrywka. Jednak im dłużej przebywała w tym przeklętym zamczysku, tym była pewniejsza, że fantastyki starczy jej już na bardzo długi czas. Cała ta gadanina o nieśmiertelności, nazistowskich badaniach i tak dalej... Westchnęła tylko, odrywając w końcu spojrzenie od Arthura i przeniosła je na pachnącego kadzidłami jegomościa.
- A ty jesteś...? A zresztą, mało ważne. Wiesz, gdzie chce przeprowadzić rytuał?

Kira - 2016-05-29 10:08:16

Cygan uśmiechnął się nieco krzywo.
- Nie, nie sądzę by to był Sherlock. Z całym szacunkiem dla tego jegomościa, ale... Alexis raczej nie ma takich zapędów, a w operacje zmiany płci, stanowczo by się nie bawił. Mają jakąś młodą, ciemnowłosą kobietę, nie wiem dokładnie kogo. - gestem ręki popędził Mary, by wzięła antidotum. - I chyba już zostałem naznaczony piętnem zdrajcy, ale tak, wiem gdzie mieli przeprowadzić rytuał. o ile nic nie zmienili, ale wątpie. Zmiany wymagają czasu, a ten topi się i nam i im. - Skłonił się El z kolejnym uśmiechem - Zigeunerweisen, banita z realności, miłości teatru życia.

Mary Suede - 2016-05-29 10:25:55

Przestąpiła z nogi na nogę i odebrała zamaszystym ruchem fiolki.
- Sherlock dla niektórych wygląda jak młoda ciemnowłosa kobieta.. - wymamrotała pod nosem oglądając substancję. Dwie z nich podała Molly i El, które wyglądały w miarę stabilnie żeby zaaplikować sobie odtrutkę, ale Jeną zajęła się już własnoręcznie. Z nią było chyba najgorzej. Wolała nie wręczać jej fiolki, którą mogłaby równie dobrze zaraz upuścić.
- Dobry wieczór, jestem Mary Suede i dzisiaj będę się panią opiekować - rzuciła na wydechu i chwytając lekko żuchwę kobiety dostarczyła płyn do organizmu - Mam nadzieję, że będzie smakować jak syrop.

www.harrypotterhogwart.pun.pl www.kamikadzeforum.pun.pl www.zlotdbskpolska.pun.pl www.f1mini.pun.pl www.bollywood.pun.pl